Pada deszcz
Krople deszczu lecą z nieba na ulicę
Jak łzy Boga, co spogląda na świat z góry
Wiatr tumany zwiędłych liści w parku goni
Blask księżyca ołowiane kryją chmury
Mokra ziemia pachnie gorzko i błotniście
Nocne myśli zamieniają się w kałuże
Chyłkiem jezdnię pies przebiega przemoczony
Głuchy pomruk w nocnej ciszy wieści burzę
Lamp ulicznych słaba zorza drży srebrzyście
W strugach deszczu jak w fontannie łez skąpana
Noc jesienna bębni deszczem w puste okna
Dzień pochmurny topiąc w wody oceanach
Kiedyś słońce rozświetlało czysty błękit
A jaśminy w noc majową tak pachniały
Kiedyś myśli były barwne jak motyle
Zakochane moje oczy łez nie znały
Kiedyś wszystko było słońcem i radością
Tak soczystą jak wiosenna zieleń drzewa
Życie było jak łuk tęczy kolorowe
Dziś wspomnienia tamtej tęczy deszcz zalewa
© Henryk Rynkowski - www.wiersze.gpe.pl